Owca, która rzuca cień jako wilk? Tak to nasz krytyk wewnętrzny, który potrafi nam powiedzieć, że jesteśmy niewystarczająco jacyś.
To ta część nas, która jest odpowiedzialna za pretensje do samego siebie. Po spotkaniu z krytykiem wewnętrznym czujemy się gorsi, smutni i sfrustrowani. Może czas w końcu uznać go za część nas samych i sprawić, że stanie się naszym przyjacielem? Pamiętajmy, że wszystkie emocje są ważne, nawet te złe.
Krytyk wewnętrzny – co warto wiedzieć?
Jest tak, ponieważ złe emocje informują nas o czymś, co się w nas dzieje. Dawniej zawiadamiały nas o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Dzisiaj informują nas też o tym jak reagujemy na daną sytuację czy osobę. Każda emocja jest potrzebna, trzeba tylko nauczyć się je zauważać i umiejętnie redukować.
Krytyk wewnętrzny często jest postrzegany jako silniejszy od nas. To przez niego nachodzą nas negatywne myśli, które prowadzą do ruminacji – powracających natrętnych myśli. Typowy objaw dla depresji. Jednak nasz drugi głos pojawia się niezależnie od tego czy mamy depresję. Nie da się od niego uwolnić, nie da się sprawić, że zamilknie ale możemy go potraktować jak część nas samych. Wtedy stanie się naszym sprzymierzeńcem i przestanie mieć na nas tak ogromny wpływ.
Głównym zadaniem oswajania się z krytykiem wewnętrznym jest uświadomienie sobie, że to są nasze własne przekonania, obawy, potrzeby, pragnienia i one niosą ze sobą przekaz. Nie są po to żeby nam dokuczać ale informują o czymś, co dzieje się w naszym wnętrzu. Jest to owieczka, która chce nam pomóc i pokazuje nam co trzeba poprawić. Jednocześnie to wilk, który powoduje w nas cierpienie.
Zwrócenie się ku krytykowi wewnętrznemu powoduje jego zrozumienie. W ten sposób uczymy się odpowiednio zarządzać jego głosem. Dociera do nas ale nie robi nam już przykrości. Ruminacje powoli zanikają. Oswajamy się z nim i emocjami, które wywołuje. W gruncie rzeczy wewnętrzny krytyk chce nas chronić przed odrzuceniem czy zranieniem.